Szukaj na tym blogu

środa, 30 października 2013

Nocą spadło trochę śniegu.

Mury getta i tajne komplety


Rok 1943- czasy okupowanej Warszawy.
Tę rzeczywistość ukazuje opowiadanie Pożegnanie z Marią-  Tadeusza Borowskiego, które wchodzi w skład zbioru o tym samym tytule. Ciężko odnaleźć się w rzeczywistości bezlistnych drzew, w świecie pozbawionym sensu i nadziei. Chcąc przeżyć ludzie muszą dostosować się do zaistniałych warunków, chociaż często robią to wbrew sobie.
Głównym bohaterem i zarazem narratorem jest Tadeusz- pracownik firmy budowlanej, studiował na tajnych kompletach, dużo czyta, pisze wiersze. Jego ukochana Maria jest studentką polonistyki. Obydwoje spędzają wiele godzin na rozmowach o poezji, które są uskrzydlające i dodają im energii. Maria twierdziła, że: Poezja! Dla mnie to rzecz tak niepojęta jak słyszenie kształtu albo dotyk dźwięku. — Odchyliła się w zadumie na poręcz kozetki. W półcieniu czerwony obcisły sweter nabrał purpurowej soczystości i tylko na grzbietach fałd, gdzie ślizgało się światło, lśnił karminową, puszystą barwą. — Ale tylko poezja umie wiernie pokazać człowieka. Myślę: pełnego człowieka.
Dziewczyna też pracuje, zajmuje się rozwożeniem bimbru. Bohaterowie pomagają uwięzionym w czasie łapanek, często słyszą o tym, co dzieje się za murami getta. Podobnie jak tysiące innych osób czują bezsilność, wszechogarniającą niemoc. Tadeusz i Maria są szczęśliwi, kiedy są razem, ale pewnego dnia, na ulicy- wśród złapanych ludzi- mężczyzna dostrzega twarz ukochanej...
Za oknem śnieg tracił błękit, mieszając się ze zmierzchem jak z szarym cementem. Wyniosła ściana spalonego domu, zrudziała jak wilgotna cegła, nabiegła czernią, nieruchomiała, jakby milkła, bezgłośny wiatr podnosił znad toru kłęby różowego dymu, rwał je na strzępy i rzucał na siniejące niebiosa jak płatki śniegu na przezroczystą wodę. Zwykłe przedmioty, grząska jak zgniły melon góra piasku firmowego, kręta ścieżka, brama, trotuary, mury i domy ulicy nikły w mroku jak we wzbierającym przypływie. Został tylko nieuchwytny szum, którym tętni najgłębsza cisza, gorący puls, którym bije ciało człowieka, i głucha tęsknota do przedmiotów i uczuć, których człowiek nigdy nie zazna(...).

Tadeusz Borowski napisał również wiersz Pożegnanie z Marią.

Jeżeli żyjesz -- to pamiętaj,
że jestem. Ale do mnie nie idź.
W tej nocy czarnej, opuchniętej
śnieg się do szyb płatami klei.
I gwiżdże wiatr. I nagi kontur
drzew bije w okno. I nade mną
jak dym zagasłych miast i frontów
płynie niezmierna, głucha ciemność.
Jak strasznie cicho! Po cóż było
aż dotąd żyć? Już tylko gorycz.
Nie wracaj do mnie. Moja miłość
jest zżarta ogniem krematorium.
Stamtąd cię miałem. Twoje ciało
w świerzbie, w flegmonie tak się pięło
jak obłok wzwyż. Stamtąd cię miałem,
z niebiosów, z ognia. Przeminęło.
Nie wrócisz do mnie. Razem z tobą
nie wróci wiatr, co mgłą się opił.
Nie wstaną ludzie z wspólnych grobów
i nie ożyje kruchy popiół.
Nie chcę, nie wracaj. Wszystko było
grą naszą, złudą, czczym teatrem.
Krąży nade mną twoja miłość
jak dym człowieka ponad wiatrem.

Brak komentarzy: