Szukaj na tym blogu

niedziela, 8 lutego 2015

Nieznane przy boku znanych

"Żona Einsteina zapytana, czy rozumie teorię względności, odpowiedziała:– Nie. Ale znam mojego męża i wiem, że można mu ufać"


O nich wiemy wiele, ale czy oni bez nich byliby tymi smymi mężczyznami? Czy byliby wielkimi naukowcami, politykami i dobrymi fachowcami? Czy podołaliby trudom dnia codziennego i przeciwnościom losu?
Przecież już Ignacy Krasicki - polski poeta epoki oświecenia, stwierdził, że:
"Mimo tak wielkiej płci naszej zalety,
My rządzim światem, a nami kobiety".
Co tak naprawdę wiemy o życiowych wybrankach znanych przywódców, odkrywców i myślicieli? Czy tym kobietom łatwo było żyć u boku, a może nierzadko w cieniu, sławnych mężów? Czy mężowie dzięki swoim damom serca osiągneli sukces i dzielnie znosili porażki? 

"Kobieto! Puchu marny! Ty wietrzna istoto!"
Sadzę, że w tym przypadku nasz narodowy wieszcz nie miał racji. Na przestrzeni dziejów kobiety niejednokrotnie wykazywały się wielką odwagą i siłą charakteru.
Do podjęcia refleksji nad tym tematem, skłonił mnie film, który wczoraj obejrzałam - "Teoria wszystkiego"- opowiadający historię Stephena Hawkinga, błyskotliwego naukowca, który nie zważając na swoją chorobę, żyje aktywnie, tworzy teorie naukowe, prowadzi badania i pisze książki. Hawking miał wspaniała żonę - Jane, kochająca kobietę i matkę, która była w stanie poświecić własne marzenia, by pomóc mężowi w realizacji jego celów. Okazała się niezwykle silną osobą, będąca ogromną podporą dla swego męża, potrafiącą podołać męskim obowiązkom i pozostając przy tym prawdziwą damą, pełną wdzięku!
Jane kojarzy mi się z Anną Religą, żoną profesora Zbigniewa Religi - najsłynniejszego polskiego lekarza. Byli małżeństwem przez 47 lat. Na pewno cieżko żyć u boku osoby, której praca trwała niemal 24 godziny na dobę. Trzeba być niezwykle wyrozumiałą, a jedocześnie odpowiedzialną i zaradną, by zadbać o rodzinę i dom, a także by być wsparciem dla znanego męża po fachu.
Czy bez nich, oni byliby tacy sami?

Wisława Szymborska

Portret kobiecy

Musi być do wyboru. 
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło. 
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby. 
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare, 
czarne, wesołe, bez powodu pełne łez. 
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie. 
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno. 
Naiwna, ale najlepiej doradzi. 
Słaba, ale udźwignie. 
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała. 
Czyta Jaspersa i pisma kobiece. 
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most. 
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda. 
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem, 
własne pieniądze na podróż daleką i długą, 
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej. 
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona. 
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi. 
Albo go kocha, albo się uparła. 
Na dobre, na niedobre i na litość boską

Brak komentarzy: