Szukaj na tym blogu

wtorek, 10 września 2013

Dni powszednie

I cała reszta


Święto w dzień powszedni. To możliwe. Przecież właśnie niezwykłe rzeczy zdarzają się co dzień, w najbardziej zwyczajnym czasie, niekoniecznie w niedziele i święta.
W życiu nietrudno dostrzec przewrotność tego określenia. W życiu i w literaturze również.
Weźmy pod uwagę np. Dni powszednie Warszawy w latach 1880-1900. Podczas czytania szybko można się zorientować, że książka opowiada o najbardziej interesujących wydarzeniach z ostatniego dwudziestolecia XIX wieku, czyli Warszawa jak co dzień! Warszawa jak dziś. Zaskakująca, nieprzewidywalna i zadziwiająca, daleka od szarości i zwyczajności. 
Podobnie jest  w przypadku powieści radiowej- Dni powszednie państwa Kowalskich, która tak naprawdę traktuje o niecodziennych wydarzeniach, związanych z życiem tytułowej, przeciętnej, polskiej rodziny. 
Powszedniość zatem, jak widać, może nie mieć prawie nic wspólnego z powtarzalnością i utartymi schematami. To w tzw. zwykłej codzienności dostrzegamy niezwykłość życia.
I to właśnie ona staje się często największą inspiracją. Człowiek może sprawić, by każdy dzień był dla niego dniem powszednim. Trzeba tylko się o to postarać. Taki symboliczny wysiłek, przynoszący zauważalny efekt.


Jan Twardowski

Wierna
Jest taka miłość która nie umiera
choć zakochani od siebie odejdą
zostanie w listach wspomnieniach pamiątkach
w miłych sprzeczkach – Co było dla Adama lepiej
czy Ewa na co dzień – czy jak przedtem żebro
zostanie nie na niby nawet w jednym listku
bzu gdy nie rozumiejąc rozumie się wszystko
choćby że zmartwychwstaną najpierw dni powszednie
wbrew krasce co przysiada na ziemi niechętnie
zostanie przy zabawie i kasztanach w parku
w szczęściu co się jak prawdziwek chowa
pomiędzy śmiercią sekund na zegarku
a przyszłość to przeszłość co znowu od nowa
jest taka miłość która nie umiera
choć zakochani uciekną od siebie
porzucona jak pies samotna
wierna nawet niewiernym na spacerze w niebie

Brak komentarzy: