Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy...
W obliczu wielkich spraw, nie warto przejmować się błahostkami.
Doświadczył tego Michał Pauli- autor i jednocześnie bohater książki 12 razy śmierć. Opowieść z Krainy Uśmiechu.
Pauli został skazany przez tajlandzki sąd na śmierć, a dokładnie na 12 kar śmierci, które w obliczu łaski zostały zastąpione dożywociem. Powodem był przemyt ecstasy. Spędził sześć lat w Bang Kwang- w jednym z najcięższych więzień świata, gdzie codziennością jest: śmierć, brud, choroby, głód, przemoc seksualna i krwawe pojedynki.
Można by pomyśleć, że była wina więc należy się też kara, ale po przeczytaniu książki wygląda to nieco inaczej. Po pierwsze bohater dał się wplątać w zmanipulowane śledztwo, po drugie decyzje sądu są niezrozumiałe, mordercy najczęściej mają bardzo krótkie wyroki, poza tym dla nikogo nie liczą się fakty. Autor szczegółowo opisuje tamtejszy system represji. Jednak mimo tego nie stracił nadziei.
Próbował zmienić swój los. Zza krat kontaktował się za pośrednictwem konsula z rodziną.
Było to maksymalnie utrudnione, bowiem do rozmowy z konsulem miał prawo raz na sześć miesięcy. Zdecydował się prosić króla Tajlandii o ułaskawienie. Jego błaganie poparli trzej polscy prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński. Udało się. Można nazwać to cudem, ponieważ takie ułaskawienie zdarza się niezwykle rzadko. Jedna osoba na rok, a dodać należy, że tajlandzkie więzienia są zatłoczone.
Polecam tę książkę! Na pewno nie jest ona literackim majstersztykiem. Napisana została językiem prostym, momentami potocznym, ale w tym przypadku liczy się co innego. Mianowicie dodaje ona siły, nadziei i odwagi!
Ogromny brud, smród, pełzające i wchodzące
dosłownie wszędzie robactwo, które w pewnym momencie nawet zalęgło się pod moją
skórą... Nigdy nie zapomnę widoku rozkładających się na przepoconych kocach
ludzkich ciał i tego ohydnego zapachu. Cały czas paliło się ostre światło,
które wielu doprowadzało do szału. Krwawe pojedynki gangów, wszechobecna
przemoc i poniżanie. Dla mnie bardzo trudnym momentem była także podróż do
sądu, gdzie przez kraty więźniarki mogłem oglądać świat. Miałem świadomość, że
to, co widzę, być może widzę po raz ostatni. (Michał Pauli)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz