Szukaj na tym blogu

niedziela, 15 września 2013

'Nosiła się z angielska'

Poetka od 'podłego serca'


Swoje serce nazywała podłym. Halina Poświatowska bowiem przez całe życie zmagała się z poważną wadą tego organu. Choroba przerwała jej życiową podróż w pół drogi.
Zmarła w wieku 32 lat. W jednym ze szpitali, które były nieodłącznym elementem jej codzienności, spotkała swojego przyszłego męża- Adolfa. Ich małżeństwo trwało krótko, zakończyła je nagła  śmierć Poświatowskiego. Książka Opowieść dla przyjaciela, będąca autobiografią poetki, ukazuje swoistą ironię losu. Poświatowska pragnęła bowiem żyć, każdego dnia podejmowała walkę z nieuleczalną chorobą. Kocham życie, przyjacielu, i nawet wtedy, kiedy zraniło mnie tak bardzo, że zapragnęłam umrzeć, nawet wtedy nie popełniłam zdrady. Potrafiła cieszyć się tym, co miała. Studiowała, podróżowała, tworzyła i bardzo kochała. Pisała: Serce. Jest jeszcze ciągle słabe, ale bije dzielnie i z wielką cierpliwością przetacza ciepłą krew. Posłuchaj przyjacielu, te wszystkie kartki to tylko jego rytm. Zdawała sobie sprawę, że stan jej zdrowia jest bardzo ciężki, a życie zagrożone: Patrząc w płomień kochanie myślę — co się też stanie z moim sercem miłości głodnym.
Stanisław Grochowiak w wierszu Halszka stwierdził, że Poświatowska: Nie była ładna - była na to zbyt piękna. Ona sama była świadoma swojej urody. Mawiała, że: Z tęskno­ty pisze się wiersze. Pisała dużo. W wieku 21 lat, została wdową. Uważała, iż: Naprawdę można kochać tylko raz. Po stracie mężą swoją największą miłością uczyniła życie.
Czerpała radość z każdej chwili. Była zwyczajną kobietą, powlekała lakierem paznokcie, nosiła szminkę w kieszeni, powieki obrysowywała czarną kredką, a ukochanego witała pocałunkiem. 


Halina Poświatowska 

***(Odkąd cię poznałam...)

Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę,
to jest bardzo głupie nosić szminkę w kieszeni,
gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie,
jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką, 
drżeniem liści, które garną się do twoich rąk.
Tam z tyłu szumi potok, to jest czas, który ucieka,
a ty pozwalasz mu przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu.
I kiedy cię żegnam, moje umalowane wargi pozostają nietknięte,
a ja i tak noszę szminkę w kieszeni,
odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.



Brak komentarzy: