O zwykłych ludziach
O rzeczywistości, o codziennym życiu, w sposób prosty, bez ubarwiania, o szarych ludziach i ich marzeniach, o czekaniu na...
Tę problematykę Marek Hłasko uczynił tematem opowiadania Ósmy dzień tygodnia. Narracja ta jest historią o miłości i nadziei. O uczuciach wydawać by się mogło pozytywnych. Jednakże osadzenie opowieści w czasach beznadziei, bezsilności, w powojennej Warszawie pozbawionej kolorów, sprawia, że ogólny wydźwięk opowiadania jest tragiczny, po prostu smutny. Hłasko szkicuje przerażający świat PRL-u, w którym dominuje narzekanie, szarość i ciasnota. Autor nie pozostawia żadnych złudzeń. Ukazuje jednak moc ludzi żyjących w tamtych czasach. Bohaterowie mieli siłę, żeby wierzyć, marzyć i śnić o czymś lepszym. Z nadzieją spoglądali w przyszłość, czekając na ów tytułowy ósmy dzień. Tragedia jednak tkwi w tym, że czytelnik zdaję sobie sprawę, iż ten wyczekiwany moment nigdy nie nadejdzie...Jeden z bohaterów powiedział: Żadna metafora nie zagra. Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. Opowiadanie typowe dla Hłaski- smutne, ale jednocześnie piękne, jeśli można to w ten sposób nazwać. Podsumuję je następującymi słowami: Pogoń za szczęściem się kończy. Zawsze bezcelowa, ale dla której warto poświęcić życie.