Kulturalnie w 2014!
Koniec starego roku i początek nowego stanowią czas zmian, postanowień i podsumowań.
Dlatego styczeń również mnie skłonił do zastanowienia się, jak ubiegły rok wpłynął na mnie i przez to, także na charakter prowadzonego przeze mnie bloga. Staram się przypomnieć sobie najciekawsze książki i wiersze, które odkryłam w 2013 roku oraz to, co mnie inspirowało i co, było dla mnie swego rodzaju weną do tego, by pisać o tym na blogu. Wracam również pamięcią do książek, których niestety, głównie z braku wolnej chwili, nie udało mi się przeczytać w minionym roku, ale pocieszam się, że mam póki co, sporo czasu na nadrobienie zaległości, w końcu to całe 365 dni, chociaż teraz pozostało już 361. Jednak, tak czy inaczej, to wciąż pokaźna liczba.
Nie będę wymieniać po kolei filmów, książek czy autorów, którzy mnie zaskoczyli, oczarowali czy wywarli na mnie duże wrażenie w roku 2013. Na pewno było kilka takich przypadków. Jednak większość wpisów, które pojawiły się na moim blogu, dotyczyły głównie dzieł autorów, których twórczość cenię już od dawna. Co nie znaczy, że czasami nawet dobrze mi znani autorzy, nie potrafią mnie miło zaskoczyć nowo wydaną książką, która odkrywa ich nowe, nieznane wcześniej spojrzenie. Wnosi tym samym wiele świeżości w ich twórczy dorobek i autor ponownie zjednuje sobie, już od dawna wiernego czytelnika, który tym razem, został ujęty czymś zupełnie innym. Bardzo lubię takie sytuacje. Może podam przykład, który właściwie od razu mi się nasunął. Mianowicie mam na myśli twórczość Érica- Emmanuela Schmitta.
Chciałabym, aby większość autorów nas zaskakiwała, niezależnie, czy to powieściopisarze, dramaturdzy, eseiści, felietoniści czy może blogerzy. Niech nas zaskakują i dadzą się poznawać od nowa. Tego życzę i sobie i Wam moi drodzy Czytelnicy w 2014 roku.
Moje podsumowanie zakończę wierszem, który może przez Was zostać uznany za smutne wejście w rozpoczynający się karnawał, ale czy oby na pewno?
Zatem do przemyślenia:) Zostawiam Was z Twardowskim!
O bólu
W co się ból może zmienić
w gniew tupanie nogą
w otwartą książkę zamkniętą powoli
w modlitwę
płacz prywatny bo wprost do poduszki
list pisany pięć razy bez związku od rzeczy
milczenie przy stole
milczenie przy stole
chodzenie tam i nazad dookoła prawdy
dotknięcie ust samotnych łyżeczką herbaty
w to co niemożliwe - jeszcze nie ostatnie
w tę samą znowu miłość
kończącą się długo
pozwól więc Matko niech dalej boli
pozwól więc Matko niech dalej boli
(J. Twardowski)
4 komentarze:
Ból zamienia się w,, ciszę''.
Zmienia się też w samotność.
Jak zwykle wzruszający i prawdziwy...
Dziękuję Aleksandro za zaproszenie, z przyjemnością przyjmuję!
Hania
Dziękuję:)
Prześlij komentarz