Życie to nie teatr, ludzie to nie aktorzy
Obserwacja oraz wnioski wyciągane z różnych rozmów, w których ludzie niby to ujawniają swoje poglądy, które jak się później okazuje i tak nijak mają się do rzeczywistości, skłaniają mnie do zachowania dużej dozy ostrożności i zmuszają do pewnych przemyśleń. Oczywiście nie mówię, że spotykam w życiu tylko i wyłącznie osoby, które w ten sposób postępują, ale wystarczy zaledwie kilka takich sytuacji, by stwierdzić, że coś jest nie tak...
Sądzę, że niektórzy traktują życie jak teatr, przywdziewają inne maski w zależności od sytuacji. Zrozumiałe jest to, że z rodzicami będzie się rozmawiać inaczej niż z przyjaciółką, nauczycielką, księdzem czy babcią...W tym nie widzę nic złego, bo każdy człowiek powinien mieć trochę tak zwanego wyczucia i wiedzieć jak zachować się w danym momencie. Sytuacje, które dla mnie osobiście są dziwne i wzbudzają mój niepokój dotyczą czegoś innego...Mianowicie bycia innym człowiekiem w zależności od sytuacji, w której ktoś się znalazł...człowiekiem o innych poglądach, zasadach, człowiekiem, który niczym kameleon potrafi przystosować się do otoczenia i zupełnie się zmienić. Nasuwa mi się tu tylko jedno pytanie: Czy warto udawać kogoś, kim się nie jest? Myślę, że nie warto. Najbezpieczniej jest pozostać sobą, zawsze!
Pozwolę sobie powtórzyć za E. Stachurą:
Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam
Życie to nie tylko kolorowa maskarada
Życie tym piękniejsze i ważniejsze jest
Blednie przy nim wszystko, blednie nawet sama śmierć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz